Czy możemy być dla siebie lepsi? Dobrcz 2021 oczami mieszkańca
- Szczegóły
- Opublikowano: poniedziałek, 15 luty 2021 11:45
Dobrcz Nowa Jakość; Gmina Wspólne Dobro, Gmina Dobrcz Jednością – czy coś jeszcze z tego zostało?
Czy możemy dziś jeszcze mówić o wspólnej gminie, czy też rozpadła się ona bezpowrotnie na dziesiątki mniejszych? Czy pozostały nam jeszcze jakieś spoiwa, dzięki którym „Gminne Razem” może przetrwać?
Jak zauważa Adam Fularz w swoim felietonie „Polskie Razem – czy jeszcze istnieje?” Rewolucja technologiczna w sferze mediów spowodowała zerwanie wspólnoty społecznej Polaków oraz wykształcenie się w polskim społeczeństwie szeregu różnych, odrębnych społeczeństw czy też bardzo silnie rozgraniczonych klas społecznych. Grupy te właściwie tylko mijają się na ulicy. Już w zasadzie nie łączą ich wspólne instytucje – te bowiem zostały zawłaszczone czy wręcz sprywatyzowane przez walczące ze sobą frakcje społeczne. Nie łączą ich też media, które przyczyniły się do fragmentaryzacji społeczeństwa na bardzo wiele odrębnych grup, spośród których każda posiada własną, odrębną kulturę, sztukę.
Społeczność naszej gminy nie jest pod tym względem wyjątkiem. Zamykamy się we własnych małych światach, swoistych gettach własnych spraw i zmartwień, które jakoby pod groźbą śmierci nie mają prawa wyjść na zewnątrz. Wydaje się, że nie budujemy wspólnoty ponieważ nie mamy wspólnych spraw, problemów do rozwiązania oraz wspólnych imperatyw.
Otóż w mojej ocenie jest to myślenie zbyt powierzchowne. Przecież stanowimy społeczność, która za swoje miejsce do życia wybrała obszar gminy Dobrcz. Już sam ten fakt powoduje, że wokół swoich zupełnie odrębnych i nierzadko sprzecznych interesów wytworzyliśmy łańcuch wzajemnych powiązań. Przecież pijemy tą samą wodę, jeździmy do domu, pracy szkół tymi samymi drogami, nasze dzieci uczą się w tych samych szkołach z pomocą tych samych nauczycieli… czyli jednak mamy jakąś część wspólną.
Zastanowić się zatem należy co nas tak od siebie odróżnia, co nas dzieli na tyle, że przestaliśmy się wzajemnie słuchać a co gorsza w coraz to liczniejszych przypadkach szanować? Moim zdaniem przyczyna jest ta sama, z powodu której dzieli się całe polskie społeczeństwo a nazywa się ona narrowcasting, wąsko nadawanie, nadawanie do wąskich grup odbiorców. W naszej gminie po ostatnich wyborach samorządowych powstało wiele tzw. Funnpage-ów, które dzielą tzw. widownię masową na szereg grup odbiorców skupionych wokół poszczególnych haseł i tematów.
Zjawisko to powoduje fragmentację naszej społeczności i sprawia, że powstają wąskie grupy w ramach tej samej społeczności posiadające zupełnie sprzeczne informacje. W zasadzie jest to dezinformacja ponieważ przekazywanie jednej grupie zupełnie sprzecznych ze sobą informacji na ten sam temat tak właśnie należy nazwać. Dodatkowo tak powszechne dzisiaj media społecznościowe sprawiły, że widomości przez nie udostępniane są szyte na miarę. Informacje z Funnpage-y powodują, że rozwija się tzw. personalcasting – nadawanie osobowe „docięte” pod konkretnego odbiorcę i jego wąsko zdefiniowane gusty.
Taki stan rzeczy powoduje, że zamiast zjednoczyć się w jednym celu, pod jednym wezwaniem dla wspólnych wartości mając „namieszane w głowach” rozpadamy się na odrębne społeczności, odrębne wspólnoty mówiące tym samym językiem i mieszkające w tej samej gminie, województwie, Polsce.
Wiele społeczności dzieli się na grupy pod względem wiary, zainteresowań, pracy, sposobu spędzania wolnego czasu ale my jesteśmy dzieleni wokół informacji. Wmawia nam się, że bańka, w której my żyjemy jest lepsza od bańki, w której żyją „ci oni” Dopóki, dopóty nasze bańki mają się dobrze i my mamy się dobrze ale co będzie jak te wszystkie bańki równocześnie pękną? Czy zatrzymamy się wtedy wszyscy w miejscu. Czy pozbawieni adresowanych wyłącznie do nas treści poczujemy wzajemną wspólnotę. Czy nagle staniemy w obliczu tego samego pragnienia lub zagrożenia. Czy jest jeszcze szansa na „wspólne dobro”, „nową jakość” czy jedność?
Bycie razem jest warunkowane wieloma czynnikami takimi jak edukacją, dostępem do rzetelnej informacji, tym co robią elity, co robą autorytety władzy itp. Bycie razem to też poznawanie nawzajem swoich upodobań kulinarnych, sportowych, literackich czy stylów życia. Bycie razem to wreszcie budowanie wspólnych wartości mimo różnorodności. To jakiej frakcji politycznej sympatyzujemy, czy jakie gazety czytamy naprawdę nie powinno być traktowane jako miernik bycia razem – szukajmy wspólnych mianowników. Paradoksalnie takim mianownikiem może być wspomniana przeze mnie na wstępie ta ulica, na której się mijamy jadąc do pracy czy hol szkolny, na którym spotykamy się odbierając nasze pociechy. Bo jak mówił Jan Gehl, od zawsze największą atrakcją dla człowieka był i będzie drugi człowiek.
Gmina Wspólne Dobro – to hasło i nazwa jednego z komitetów wyborczych w wyborach samorządowych w 2018 roku. Niewątpliwie straciliśmy dużo czasu w sprawach związanych z budowaniem poczucia „wspólnego dobra” Jeżeli będziemy zwracać uwagę na drobne elementy, interesy jednostek i ogólnie koncentrować się na różnicach w małej skali to będziemy oddalali się od „bycia razem” Skupianie się na niewielkich elementach, które nas różnią powoduje rozmycie ogólnego obrazu. Sprawia wrażenie oglądania obrazu z bardzo bliska i wtedy rozmywa nam się on na poszczególne piksele. Jeżeli jednak odejdziemy dalej znowu widać spójność kształtów. Trzeba tylko nabrać dystansu.
Celowo w niniejszym felietonie nie odnoszę się do żadnej ze znanych mi grup politycznych, sympatyków tych czy owych. Nie staram się nikomu nic udowodnić bo nie taki jest powód napisania tego tekstu. Chciałbym aby tekst ten stanowił refleksję nad tym co dla nas oznacza wspólne dobro, jedność czy nowa jakość.