Chaos wyborczy

Czy chaosem da się manewrować? Platforma Obywatelska udowodniła, że tak. Naocznym dowodem tego jest działalność Państwowej Komisji Wyborczej, w której najważniejszą rolę pełni człowiek powołany jeszcze przez prezydenta Jaruzelskiego. Gołym okiem więc widać, czego ludzie ci są strażnikami. Nadal jeżdżą do Moskwy po wskazówki, a serwery i oprogramowanie, żeby mogły być aż tak niewydolne, oddają w ręce zaufanych sobie ludzi. Ale to najwyraźniej za mało. Jasne, że byle programista uporałby się z problemem systemu informatycznego, gdyby była taka rzeczywista potrzeba. Póki co, każdy może się za logować na stronie i powpisywać wyniki jakie uzna za potrzebne. Nic bowiem tak dobrze nie ukrywa przekrętów, jak bałagan. „Premiera” już zapowiedziała, że nie będą wyciągane żadne wnioski z nieprawidłowości wyborczych, a gajowy znowu zapewnił, że państwo zdało egzamin. Czyli jak zwykle, sądy uznają, że nieprawidłowości były, ale nie miały żadnego wpływu na wynik wyborów. Ręce opadają.

 

A może by tak zastosować ucieczkę do przodu? Postuluję żeby listę obowiązków obywatelskich poszerzyć o jeszcze jeden – obowiązek wyborczy. Niechby niestawienie się na wybory kosztowało dajmy na to 1000 zł. To wymusiłoby jakieś zdecydowanie niezdecydowanych, lub leniwych wyborców. Doprowadziłoby też zapewne do takiego już chaosu, nad którym nawet PKW straciłaby kontrolę i trzeba by było wreszcie zarządzić uczciwe reguły gry.

Liberałowie będą się oczywiście zżymali. Uprzedzając zarzuty „obrońców wolności”, przypomnę, że podatki płacimy nie dlatego, że lubimy, a dlatego, że musimy. Jeździmy prawą stroną jezdni też nie według własnego uznania, a dlatego, że tak trzeba. Przypuszczam, że w gronie oburzonych taką propozycją znalazłby się pewnie JKM. Ten miłośnik wolności uważa, że lekarstwa w aptekach powinny być sprzedawane bez recepty, bo to ogranicza jego wolność, a jeśli ktoś jest na tyle głupi, żeby zażywać lekarstwo, które mu zaszkodzi, to niech sobie zdycha. Sam należę do tych głupich, którzy na medycynie się nie znają i wolałbym mieć zaufanie do lekarza i aptekarza, niż do własnej wiedzy w tym względzie. Co prawda, nie można powiedzieć żeby JKM nie ufał nikomu. Ufa przecież Putinowi.

Ale wracając do naszej demokracji, to podobnie jak każdy inny ustrój ogranicza wolność na rzecz bezpieczeństwa, szeroko rozumianego. Daje nam pewne prawa, ale wymaga szeregu obowiązków.

Dlaczego jednym z nich nie miałby być obowiązek wyborczy?